Pomimo zapowiadanego na ten dzień upału wyruszyłem w kolejną wyprawę biegiem rzeki Iny.
Rozpocząłem ją od Stargardu Szczecińskiego, do którego dotarłem pociągiem. Tym razem zrezygnowałem ze szczególnego oprowiantowania wyprawy wiedząc, że niemal w każdej z wiosek znajduje się sklepik spożywczy. Obok pięknych krajobrazów jest to drugi i niestety ostatni atut naszej Małej Ojczyzny.
Pierwszą miejscowością, w której rozpocząłem studyjne łowy, była duża wieś Krępcewo z pięknym kamiennym Kościołem usytuowanym pośrodku wrzecionowatego nawsia. Piękno architektury współgra z bogatym wyposażeniem wnętrza, którego nie było mi jednak dane zobaczyć … może innym razem? Na uwagę zasługuje majestatyczna bryła wieży zachodniej zakończona hełmem z latarnią.
Podążając dalej na wschód dotarłem do wsi Rzeplino. Dzięki Agrofirmie Witkowo gospodarującej na przyległych areałach, wieś i jej mieszkańcy mają się dobrze. Na wrzecionowatym niegdyś nawsiu usytuowany jest kamienny kościół … jakby bliźniaczy do krępcewskiego. Wieża wprawdzie nieco skromniejsza, za to szczyt wschodni, południowa przybudówka i obramienia okienne piękniutkie. Tu też doszło do miłego spotkania z proboszczem tejże parafii, księdzem Mariuszem Kozickim. Skorzystałem z zaproszenia i przy wyśmienitej kawce zapoznałem się z bogatą historią parafii oraz z osiągnięciami na polu rewitalizacji obiektów sakralnych. Przyznaję, wszystkie kościoły przedstawiają się znakomicie. Czas szybko mijał a droga daleka, trzeba było więc się rozstać.
Nie nakręciłem się wiele, a na horyzoncie pojawiła się wieś Bralęcin z salową bryłą kościoła usytuowanego pośrodku wrzecionowatego nawsia. Choć nie jest to budowla imponująca, warto jednak zwrócić uwagę na szczyt wschodni z piramidą płytkich blend w ceglanym obramieniu oraz południowy portal o uskokowych ceglanych ościeżach.
Nieco ponad dwa kilometry dalej na północny-wschód znajduje się wieś Lipka. Tajemnicę nazwy tej niewielkiej osady wyjaśniły prowadzące do niej z różnych stron aleje obsadzone dorodnymi lipami. Pośrodku owalnego nawsia znajduje się urokliwa ruina kościoła skryta nieco w liściach lip porastających plac kościelny. Gdzieniegdzie z pod bujnego bluszczu wystają tablice nagrobków i krzyże. Kościół uszkodzony został podczas działań wojennych i nieużytkowany popadł w ruinę. Wyposażenie rozproszono po okolicznych świątyniach. Więźba dachowa i schody wieży zostały rozebrane z przeznaczeniem na opał. Zachował się cały obwód ścian salowego wnętrza oraz mury wieży mocno nadwątlone w narożach. Choć świątynia znajduje się w nienajlepszym stanie to jednak warta jest uratowania. Dość długo wpatrywałem się w piękno wschodniego szczytu rozczłonkowanego blendami oraz klasycystyczne obramienie południowego portalu. Gdyby tylko znalazł się fundator … kościół na nowo mógłby odzyskać utracony blask.
Inną lipową aleją udałem się w dalszą drogę. Szrutowa nawierzchnia prezentowała się całkiem, całkiem, jednak dość szybko zamieniła się w piaszczysty dukt leśny. Nie powiem … piękny las, ale kilkakrotne podprowadzenie rowerka odbiło się niekorzystnie jeżeli chodzi o czas wyprawy. Po dotarciu do dużej wsi Piasecznikiem zwanej udałem się do miejscowej świątyni. Niestety nie dane mi było jej sfotografowanie. Plac kościelny otoczony wysokim płotem i siatką, na placu rozsierdzony burek, a na dzwonek nikt nie reagował. Ot zwyczaje, ktoś sobie z kościoła prywatny folwarczek zrobił … nie ładnie. Ciekawe gdzie ów czworonóg załatwia swoje potrzeby, bo chyba nie na placu, który był kiedyś zapewne cmentarzem. A jakby dobrze pogrzebał to może i jaką kosteczkę by wydobył.
Następny przystanek w Dolicach okazał się przerwą obiadową. Po posileniu się i uzupełnieniu płynów obleciałem kościół dookoła wzbudzając niemałe zainteresowanie miejscowej społeczności. Kościół salowy z wieżą zachodnią posadowiono w samym centrum miasteczka, na owalnej, wypiętrzonej sztucznie parceli, otoczonej wysokim murem oporowym. Doskonale utrzymany prezentuje się okazale wśród pozostałej zabudowy. Warto rzucić okiem na wyniosłą wieżę zakończoną hełmem z latarnią, płytę nagrobną na ściance południowej przybudówki oraz Dąb Papieski posadzony na placu kościelnym.
Z Dolic odbiłem w stronę wsi Morzyca i Kolin usytuowanych w biegu rzeczki zwanej Małą Iną. Znajdują się w nich małe salowe kościoły warte obejrzenia.
W drodze do następnej wsi musiałem się zatrzymać aby uchwycić letnie krajobrazy. Żalęcino to duża wieś folwarczna z kościołem usytuowanym w północnej pierzei. Niestety gospodarstwo rolne przestało funkcjonować co niekorzystnie dobiło się na kondycji wsi. Kościół jest typową budowlą salową wzniesioną z kamienia polnego z dobudowaną od północy zakrystią. Na szczególną uwagę zasługuje szczyt wschodni rozczłonkowany ostrołukowymi blendami.
Ostatnim kościołem na dzisiejszym objeździe była niewielka kamienna świątynia we wsi Moskorzyn. Salowe wnętrze zamknięto od wschodu trójbocznie. Do ściany zachodniej dobudowana została współcześnie zakrystia przesłaniając znajdujący się tam zapewne ostrołukowy portal. We wsi zachowały się zabudowania folwarczne w których prywatny właściciel prowadzi stadninę koni.
Nie przejechałem jeszcze połowy trasy, a tyle kościołów udało się uchwycić. Wydaje mi się, że Ziemia Pyrzycka posiada największy odsetek budowli sakralnych na terenie całego Pomorza Zachodniego. Niemal w każdej wiosce stoi albo stał kościół. Świadczy to o wielkim bogactwie tej ziemi jakim było rolnictwo. Oby mądre rządy miejscowych włodarzy nie zaprzepaściły tego dziedzictwa.
Do szczecina powróciłem przez Pyrzyce, Banie, Gryfino, Kołbaskowo.
Na koniec muszę się jednak wyżalić. Już dawno nie czułem się tak umordowany i to nie z powodu przypiekającego słoneczka. Powodem tego udręczenia był katastrofalny stan naszych dróg, dziurawych, ociekających smołą, rozjeżdżonych przez TIRY. Odcinek Pyrzyce – Banie powinien być natychmiast wyłączony z eksploatacji. Co ciekawe to właśnie ta droga doprowadza do nowiutkiej S3. Nawet nie tak dawno remontowana szosa łącząca Banie z Gryfinem już wymaga interwencji. Położono nową nalewkę na stare podłoże. Efektem są powybijane zagłebienia z popękanym asfaltem, który lada chwila zacznie odpadać. I tak wielomilionowe nakłady na drogi wrzuca się w przysłowiowe błoto, albo strzela się kolejną prowizorkę. A co! Podatnicy i tak zapłacą.
Panorama okolic Żalęcina
Dostępna dla posiadaczy wtyczki QuickTime
Pokaż Wyprawa studyjna; Krępcewo, Rzeplino, Bralęcin, Lipka, Piasecznik, Dolice, Morzyca, Kolin, Żalęcino, Moskorzyn - 29.06.2011 na większej mapie