Dłuższy dzień oraz wyższa jak na tę porę roku temperatura powietrza, skłoniły mnie do odbycia kolejnej wyprawy. Trasa wiodła przez tereny gminy Gryfino, otaczając równym półkolem to urokliwe miasto.
Wybrałem szlak czarny i czerwony poddając je niewielkiej modyfikacji. Wędrówkę rozpocząłem we wsi Czepino, do której dotarłem autobusem PKS linii nr 1. Szlak prowadził początkowo niewielkim jarem, nieco pod górę, na szczyt morenowego wzniesienia stanowiącego krawędź pradoliny Odry. Odcinek ten niestety zasłany był śmieciami oraz powycinanymi gałęźmi krzewów. Można żywić jedynie nadzieję, że przed sezonem turystycznym zostanie on uprzątnięty.
Po dotarciu na szczyt należy kierować się prosto, gruntową drogą wzdłuż betonowego ogrodzenia fermy drobiu. Oznaczenie szlaku znajduje się dopiero za fermą. Należy również uważać nieco dalej na rozwidleniu dróg gruntowych, wybierając trakt prowadzący w stronę lasu. Drugim dotrzeć można do Starych Brynek.
Kierując się oznakowaniem szlaku czarnego dotarłem do Wełtynia, dużej wsi mającej w średniowieczu miejskie aspiracje. Odwiedziłem na krótko kamienno-ceglaną świątynię usytuowaną w południowo-wschodniej pierzei wiejskiej zabudowy. Posuwając się dalej brzegiem zamarzniętego jeszcze Jeziora Wełtyńskiego mijałem rozlokowane nad jego brzegiem ośrodki i domki letniskowe. Po wyjściu na otwartą przestrzeń wybrałem opcję krótszą - marsz przez błotniste pole na wprost. Można jednak wybrać nieco dłuższy wariant i trzymać się linii brzegowej jeziora. Po drugiej stronie koniecznie uchwycić trzeba drogę obiegającą prawą stroną Jezioro Wirowskie. Po minięciu tego akwenu wyszedłem wprost na nasyp zlikwidowanej linii kolejowej relacji Gryfino - Pyrzyce / Gryfino - Swobnica. Tłuczeń podkładowy usuwający się spod nóg skutecznie spowolnił tempo marszu. Przyhamowanie zaowocowało jednak refleksjami nad niewykorzystanymi przez naszych włodarzy szansami.
Najpierw wyobraziłem sobie niewielki parowozik retro, który dowoził letników nad okoliczne jeziora i plenery. Po infrastrukturze kolejowej niestety nie ma już śladu, co dowodzi, iż kolej wyprowadziła się stąd na dobre i żaden skład już tędy nie pojedzie. Potem ujrzałem przemykającą cicho rzeszę rowerzystów, rolkarzy itp. Ta wizja jest jeszcze możliwa do zrealizowania.
Wyprofilowane i utwardzone nasypy, pokryte odpowiednią ilością tłucznia, powinny z miejsca zamieniać się w ścieżki rowerowe. W ten sposób mogłaby powstać niemała sieć niezależnych (bezpiecznych) traktów łączących malownicze wsie i miasta naszego regionu. Dla zobrazowania tematu warto byłoby stworzyć ich wizualizację. Obyśmy tylko nie obudzili się za późno! Jeszcze jedna dygresja. Ciekaw jestem czy nasi kochani drogowcy wytyczając przebieg drogi ekspresowej S3 uszanowali przebieg tych starych traktów. Intuicyjnie jestem przekonany, że nowa infrastruktura drogowa bezpowrotnie je poprzegradzała.
Z tą przykrą refleksją dotarłem do wsi Wirówek z pięknie odrestaurowanym gospodarstwem agroturystycznym rozłożonym na lewym brzegu Tywy, która o tej porze roku niesie spore ilości wody rozlewającej się szeroko w każdym obniżeniu. Nasyp kolejowy doprowadził mnie ostatecznie do osady Żórawki, w której znajduje się elektrownia wodna z efektownymi kaskadami. Tu również zadziałała wyobraźnia, spotęgowana lekturą przewodników Mariana Anklewicza. Ryglowa konstrukcja młyna, terkoczące koło wodne, staw porośnięty grążelami … hm.
Po niewielkim posileniu się podążyłem do miejscowości Pniewo będącej niepisaną kolonią (dzielnicą) Gryfina. Po minięciu szosy łączącej Gryfino z Pyrzycami obrałem azymut na Dolną Odrę. Ciekaw jestem z czego bardziej miejsce to jest znane, czy z funkcjonującej tu elektrowni, czy z tzw. krzywego lasu? Krzywy las to za wiele powiedziane, zaledwie kilkadziesiąt sosen przemyślnie powyginanych. Znajdziemy je na skraju lasu wprost na tyłach podłużnego bloku ulokowanego równolegle do ulicy. Patrząc na nie można puścić wodze wyobraźni.
Posuwając się dalej warto dojść nad brzeg kanału zrzutowego elektrowni i popatrzeć na poczynania wędkarzy, którzy upodobali sobie ten ciepły akwen. A nuż któryś z nich zahaczy rekordowego suma.
Dalej szlak czerwony poprowadził mnie w stronę Gryfina. Przed mostem na Tywie skręciłem w prawo, w stronę wiaduktu kolejowego, pod którym rzeczka ta przepływa. Skrajem pola dotarłem do szosy, którą po kilkudziesięciu krokach przekroczyłem kierując się w stronę morenowych wzniesień okalających od wschodu Gryfino. Wszystkich chcących poznać ich historię odsyłam do publikacji Pana Anklewicza.
Odwiedziłem jeszcze centrum informacji turystycznej ulokowane w stylowych wnętrzach starej powozowni Pałacyku pod lwami. Nabyłem komplet przewodników wspomnianego gryfińskiego regionalisty oraz zasięgnąłem języka na temat wykorzystania starych traktów kolejowych. Dowiedziałem się, że gryfiński magistrat zlecił sporządzenie planu koncepcyjnego projektu budowy sieci szlaków rowerowych. Choć to zaledwie początek drogi należy żywić nadzieję, że plany te doczekają się realizacji.
Długość trasy ok. 25 km
Panorama okolic Jeziora Wełtyńskiego.
Dostępna dla posiadaczy wtyczki QuickTime
Pokaż Wyprawa rekreacyjna: Czepino, Wełtyń, Wirówek, Żórawie, Pniewo, Dolna Odra, Gryfino na większej mapie