Korzystając z życzliwości mojego przyjaciela ks. Juliusza Szyszko udaliśmy się jego czterośladem do Stralsundu, dużego nadbałtyckiego miasta usytuowanego na lewym brzegu wąskiej cieśniny Bałtyku o nazwie Strelasund, oddzielającej wyspę Rugię od stałego lądu.
W planach, które pokrzyżowało natura, było zwiedzania kościołów i starówki oraz Oceanarium ze starym nabrzeżem portowym. Fatalna aura sprawiła, że większość czasu spędziliśmy jednak pod dachami gotyckich budowli. Imponująca jest nie tylko sama bryła kościołów, usytuowanych w najstarszej dzielnicy, ale również ich bogate wyposażenie, które ocalało, a obecnie jest pieczołowicie restaurowane. Niestety i w tych obiektach dostrzec można niszczycielskie ślady wojny oraz okresu komunizmu, w którym kościoły pozostawiane były na pastwę losu albo użytkowane niezgodnie z ich przeznaczeniem. Po dziś dzień w większości stralsundzkich kościołów prowadzona jest działalność wystawienniczo-koncertowa.
Ograniczenie czasowe pozwoliło uchwycić jedynie niektóre elementy architektury i wyposażenia dwóch gotyckich kościołów, Nikolaikirche i Marienkirche.
Przed odjazdem pozostało jeszcze nieco czasu na smakowity obiadek w stylowej restauracyjce nadbrzeżnej oraz bułeczkę ze śledziem – Fischbrötchen.
Zapraszam do obejrzenia impresji fotograficznej z wyprawy.