Sprawa ma już wprawdzie swoją krótką historię i liczne publikacje, z wielu względów warto jednak do niej powrócić. Obnaża bowiem boleśnie funkcjonowanie bezdusznych struktur administracji oraz brak kultury i wrażliwości, na szczęście niektórych tylko, członków naszego społeczeństwa.
Pierwsze pytanie wiąże się z rolą miejscowych organów władzy samorządowej, w gestii których znajdują się grunty i działki budowlane. Dlaczego sprzedano inwestorowi działkę pod zabudowę skoro znajduje się na niej cmentarz? Czyżby gmina o nim nie wiedziała?
Zaskakująca niewiedza w czasach, kiedy nietrudno o przedwojenne mapy. Odpowiednie władze już dawno powinny nanieść na planie zagospodarowania przestrzennego gminy wszelkie obiekty pamięci i nie tylko. Pasjonaci lokalnej historii chętnie pomogą i to nieodpłatnie! Tłumaczenie, że jest to tylko cmentarzysko nie uprawnia do dokonywania kolejnego aktu barbarzyństwa, których Ziemia ta przeżyła niemało w minionej epoce. Sądziliśmy, ze czasy te nigdy już nie powrócą! Niestety, bezduszność totalitarną zastąpiła obecnie arogancja urzędniczo-ekonomiczna.
Skoro o istnieniu cmentarza wiedział Wojewódzki Konserwator Zabytków, dlaczego teren ten nie znalazł się w gminnym wykazie zabytków i nie został odpowiednio oznakowany? Być może chodziło o upłynnienie kłopotliwej działki i zrzucenie ewentualnej odpowiedzialności i kosztów na przyszłego inwestora? Koszty związane z ekshumacją są znaczne, co dodatkowo podrożyłoby cenę działki i zahamowało jej sprzedaż. Czy jednak godzi się i to nie tylko z prawnego punktu widzenia wznosić cokolwiek na terenie cmentarza? Władze Gminne zapomniały chyba o wymiarze etyczno-moralnym i społecznym całej sprawy. Ciekaw jestem w jaki sposób wychowywać teraz dzieci do poszanowania przyrody i środowiska, wartości narodowych i ogólnoludzkich w środowisku, w którym nie uczy się poszanowania dla człowieka i jego prochów?
Współczuję inwestorowi, który świadomie czy też nie zastał w całą sprawę uwikłany. Powiadomienie odpowiednich służb świadczyć może o niezawinionej niewiedzy po jego stronie, a monity kierowane do rozmaitych instytucji o chęci właściwego rozwiązania cmentarnego kłopotu. Nie dziwię się, że spotykając się z betonem urzędniczej niemocy wziął sprawy we własne ręce. Mógł jednak bardziej zadbać o poszanowanie wykopanych kości, a nie wywozić je wraz z ziemią na hałdy w okolicy Pobierowa.
Sądzę, że w zaistniałej sytuacji salomonowym rozwiązaniem byłoby przywrócenie działce jej pierwotnej funkcji, właściwe zabezpieczenie i oznakowanie, oraz wyznaczenie inwestorowi po preferencyjnych kosztach nowej działki, na której mógłby dokończyć inwestycję. Czy okaże się to jednak możliwe? Wszak żyjemy w państwie gdzie prawo nie działa wstecz, a władza urzędnicza nie przyznaje się do błędów. Tylko boję się jednego, jakie społeczeństwo wychowamy sobie i jaka przyszłość nas i kości nasze czeka? A może … kremacja! Wiatr prochy rozniesie, teren przeznaczony pod przyszłe cmentarze się zwolni i nikt już szczątków naszych profanować nie będzie?!
Zobacz również: