dodano: 2011-05-03 17:04:32
odsłon: 7192
Majówkowo po Puszczy Wkrzańskiej - 02.05.2011 r.
Załamanie pogody … zimno, porwisty wiatr w oczy … wszystko jakby na nie. Ale w takim dniu, w mieście nie idzie wysiedzieć.
![](_cms3cache/_architektura/600_400-pio_1943.jpg)
Na przekór majowej aurze wybrałem się na objazd Puszczy Wkrzańskiej. Spodziewając się, że ze względu na silny wiatr nie będzie to wyprawa łatwa, postanowiłem najpierw stawić czoła naturze, by potem z jej pomocą dokończyć wyprawę. Pod uwagę wziąłem również teren zalesiony, w warunkach wietrznych zwarta ściana drzew skutecznie tłumi siłę żywiołu. Początek trasy wiódł tradycyjnie przez Las Arkoński i Pilchowo do Tanowa. Na ścieżce rowerowej pomiędzy tymi miejscowościami dało się zauważyć jakiś ruch … kopareczka, niewielki samochodzik i trzech panów z łopatami i grabiami wyrównywało pobocze przy nowo położonej ścieżce rowerowej. Sprawiali mało profesjonalne wrażenie. Podejrzewam nawet, że mogli to być mieszkańcy którejś z wymienionych miejscowości, którzy postanowili wziąć sprawy w swoje ręce i naprawić to co sknocili budowlańcy. Szkoda tylko, że zajęli się najpierw estetyką pobocza, zamiast przywróceniem ciągłości ścieżce. Dobre trzy razy trzeba zsiadać z rowerka by pokonać ten odcinek.
Dalej był już tylko las i las …, aż do samej granicy. W Święto Flagi Narodowej postanowiłem sobie zrobić pamiątkowe zdjęcie ze słupem granicznym. Kiedy podszedłem do niego bliżej, ogarnęło mnie uczucie wstydu i wściekłości. Powodem zdenerwowania były napisy wykonane na obu słupach, w dziwnie rodzimie brzmiącym języku. Żałuję, że nie miałem przy sobie szmatki i benzyny ekstrakcyjnej. Ufam, że ten „margines” naszego społeczeństwa, który wykonał te wulgarne hasła, nie będzie rzutował na przygraniczne relacje i utarte stereotypy.
Za granicą rozpoczął się jeden z najpiękniejszych fragmentów trasy… ścieżka rowerowa biegnąca poboczem szosy pomiędzy miejscowościami Hintersee i Glashütte. W bajkowym wręcz otoczeniu dotarłem do wsi, w której do roku 1929 istniała huta szkła znana na całym Pomorzu. Jedyną po niej pamiątką jest zrekonstruowany wagonik, którym transportowano kruszywo potrzebne do produkcji szkła, ustawiony przy drodze w formie pomnika. Opodal znajduje się postument upamiętniający poległych żołnierzy.
W miejscowości Grünhof odbiłem w stronę wsi Pampow. Łącząca te osady droga, dostępna także dla pojazdów silnikowych, do złudzenia przypomina ścieżkę rowerową. Doskonała bitumiczna nawierzchnia, wijąca się pomiędzy lasami i morenowymi wzgórzami, dostarczy prawdziwej rozkoszy każdemu kikemaniakowi.
Krótki postój na centralnym placu Pampow i dalej w stronę granicznego Blankensee. Zmiana kierunku jazdy zaowocowała wzmożonym wysiłkiem z powodu wiatru, który ponownie zaczął dmuchać w oczy. Do pokonania pozostały jednak tylko Buk, Dobra i Wołczkowo. Las Arkoński już bez wysiłku.
W planie były jeszcze lody w Cafe Castelarii, w tym dniu, ze wspaniałościami tymi, wygrała jednak swojska herbatka z cytrynką i „duszkiem” wypita u siebie po gorącym prysznicu.
Długość trasy ok. 72 km
03 maja 2011r.
7192