dodano: 2011-05-03 17:04:32 odsłon: 7381

Majówkowo po Puszczy Wkrzańskiej - 02.05.2011 r.

Załamanie pogody … zimno, porwisty wiatr w oczy … wszystko jakby na nie. Ale w takim dniu, w mieście nie idzie wysiedzieć.
Na przekór majowej aurze wybrałem się na objazd Puszczy Wkrzańskiej. Spodziewając się, że ze względu na silny wiatr nie będzie to wyprawa łatwa, postanowiłem najpierw stawić czoła naturze, by potem z jej pomocą dokończyć wyprawę. Pod uwagę wziąłem również teren zalesiony, w warunkach wietrznych zwarta ściana drzew skutecznie  tłumi siłę żywiołu. Początek trasy wiódł tradycyjnie przez Las Arkoński i Pilchowo do Tanowa. Na ścieżce rowerowej pomiędzy tymi miejscowościami dało się zauważyć jakiś ruch … kopareczka, niewielki samochodzik i trzech panów z łopatami i grabiami wyrównywało pobocze przy nowo położonej ścieżce rowerowej. Sprawiali mało profesjonalne wrażenie. Podejrzewam nawet, że mogli to być mieszkańcy którejś z wymienionych miejscowości, którzy postanowili wziąć sprawy w swoje ręce i naprawić to co sknocili budowlańcy. Szkoda tylko, że zajęli się najpierw estetyką pobocza, zamiast przywróceniem ciągłości ścieżce. Dobre trzy razy trzeba zsiadać z rowerka by pokonać ten odcinek.
Dalej był już tylko las i las …, aż do samej granicy. W Święto Flagi Narodowej postanowiłem sobie zrobić pamiątkowe zdjęcie ze słupem granicznym. Kiedy podszedłem do niego bliżej, ogarnęło mnie uczucie wstydu i wściekłości. Powodem zdenerwowania były napisy wykonane na obu słupach, w dziwnie rodzimie brzmiącym języku. Żałuję, że nie miałem przy sobie szmatki i benzyny ekstrakcyjnej. Ufam, że ten „margines” naszego społeczeństwa, który wykonał te wulgarne hasła, nie będzie rzutował na przygraniczne relacje i utarte stereotypy.        
Za granicą rozpoczął się jeden z najpiękniejszych fragmentów trasy… ścieżka rowerowa biegnąca poboczem szosy pomiędzy miejscowościami Hintersee i Glashütte. W bajkowym wręcz otoczeniu dotarłem do wsi, w której do roku 1929 istniała huta szkła znana na całym Pomorzu. Jedyną po niej pamiątką jest zrekonstruowany wagonik, którym transportowano kruszywo potrzebne do produkcji szkła, ustawiony przy drodze w formie pomnika. Opodal znajduje się postument upamiętniający poległych żołnierzy.
W miejscowości Grünhof odbiłem w stronę wsi Pampow. Łącząca te osady droga, dostępna także dla pojazdów silnikowych, do złudzenia przypomina ścieżkę rowerową. Doskonała bitumiczna nawierzchnia, wijąca się pomiędzy lasami i morenowymi wzgórzami, dostarczy prawdziwej rozkoszy każdemu kikemaniakowi.
Krótki postój na centralnym placu Pampow i dalej w stronę granicznego Blankensee. Zmiana kierunku jazdy zaowocowała wzmożonym wysiłkiem z powodu wiatru, który ponownie zaczął dmuchać w oczy. Do pokonania pozostały jednak tylko Buk, Dobra i Wołczkowo. Las Arkoński już bez wysiłku.
W planie były jeszcze lody w Cafe Castelarii, w tym dniu, ze wspaniałościami tymi, wygrała jednak swojska herbatka z cytrynką i „duszkiem” wypita u siebie po gorącym prysznicu.          
 
Długość trasy ok. 72 km



Pokaż Majówkowo po Puszczy Wkrzańskiej na większej mapie


03 maja 2011r. 7381